Rozświetlacz, który skradnie Ci serce
A właściwie trzy...
Bardzo lubię nakładać nawet sam rozświetlacz na twarz, ponieważ nie wyglądam wtedy tak smutno jak na codzień(muszę po prostu mieć wszędzie brokat :P).
Wypróbowałam już wiele z nich. Mam dość bladą cerę i nie lubię, kiedy wyglądam jak Indianka z namalowanymi paskami brokatu na twarzy. Ważne jest dla mnie, aby rozświetlacz ładnie się rozcierał i nie robił plam. Nie ma tych problemów z tymi płynnymi (<3), ale niektóre w kamieniu potrafią spędzić sen z powiek.
Wybrałam dzisiaj dla Was trzech ulubieńców od dwóch firm. Bardzo lubię też ten słynny z Lovely, ale dzisiaj nie o nim. ;)
W pierwszej kolejności przepiękne serduszko od Makeup Revolution. Wersja Goddess of Love. Dość żółciutka na początku, sporo drobinek. Wydaje się nie nadawać dla jasnej cery. Nic bardziej mylnego! Po roztarciu traci swój intensywny kolor, a zostają same drobinki. Pięknie wygląda na policzkach, jednak jest troszkę zbyt intensywny na czoło czy pod łuki brwiowe. Koszt w granicach 25-30 złotych. Są różne wersje kolorystyczne. Opakowanie jest piękne i głównie przez nie skusiłam się na ten rozświetlacz. Produktu jest sporo- to jeden z tych kosmetyków, których w całości się nigdy nie zużyje. :)
Gdyby ktoś się zastanawiał jak wygląda na ciemnej cerze- pięknie! Daje delikatną taflę drobinek zatopionych w skórze. :)
Drugim cudeńkiem jest rozświetlacz z Biedronki marki Bell. Jest chyba nowością. Jego koszt to 12 złotych. Są 2 wersje kolorystyczne. Moja jest najjaśniejsza. W kółeczku jest 5 kolorów rozświetlaczy. I kolory faktycznie się od siebie różnią! Ja jednak używam ich razem. Dają piękny efekt różnokolorowych drobinek. Finalnie kolor i blask dają jedynie drobinki. Nie widać pudru w którym są zatopione. Pojedynczych kolorów można używać na różne partie twarzy. Najjaśniejszy sprawdza mi się na łuki brwiowe, a pomarańczowy w górnej lini ust. Mimo, że produktu jest 11 gram wydaję mi się, że produkt nie jest zbyt wydajny. Jednak używam zbyt krótko, żeby to obiektywnie ocenić. Ładnie trzyma się na buzi i nie obsypuje się.
Bardzo lubię nakładać nawet sam rozświetlacz na twarz, ponieważ nie wyglądam wtedy tak smutno jak na codzień(muszę po prostu mieć wszędzie brokat :P).
Wypróbowałam już wiele z nich. Mam dość bladą cerę i nie lubię, kiedy wyglądam jak Indianka z namalowanymi paskami brokatu na twarzy. Ważne jest dla mnie, aby rozświetlacz ładnie się rozcierał i nie robił plam. Nie ma tych problemów z tymi płynnymi (<3), ale niektóre w kamieniu potrafią spędzić sen z powiek.
Wybrałam dzisiaj dla Was trzech ulubieńców od dwóch firm. Bardzo lubię też ten słynny z Lovely, ale dzisiaj nie o nim. ;)
W pierwszej kolejności przepiękne serduszko od Makeup Revolution. Wersja Goddess of Love. Dość żółciutka na początku, sporo drobinek. Wydaje się nie nadawać dla jasnej cery. Nic bardziej mylnego! Po roztarciu traci swój intensywny kolor, a zostają same drobinki. Pięknie wygląda na policzkach, jednak jest troszkę zbyt intensywny na czoło czy pod łuki brwiowe. Koszt w granicach 25-30 złotych. Są różne wersje kolorystyczne. Opakowanie jest piękne i głównie przez nie skusiłam się na ten rozświetlacz. Produktu jest sporo- to jeden z tych kosmetyków, których w całości się nigdy nie zużyje. :)
Gdyby ktoś się zastanawiał jak wygląda na ciemnej cerze- pięknie! Daje delikatną taflę drobinek zatopionych w skórze. :)
Drugim cudeńkiem jest rozświetlacz z Biedronki marki Bell. Jest chyba nowością. Jego koszt to 12 złotych. Są 2 wersje kolorystyczne. Moja jest najjaśniejsza. W kółeczku jest 5 kolorów rozświetlaczy. I kolory faktycznie się od siebie różnią! Ja jednak używam ich razem. Dają piękny efekt różnokolorowych drobinek. Finalnie kolor i blask dają jedynie drobinki. Nie widać pudru w którym są zatopione. Pojedynczych kolorów można używać na różne partie twarzy. Najjaśniejszy sprawdza mi się na łuki brwiowe, a pomarańczowy w górnej lini ust. Mimo, że produktu jest 11 gram wydaję mi się, że produkt nie jest zbyt wydajny. Jednak używam zbyt krótko, żeby to obiektywnie ocenić. Ładnie trzyma się na buzi i nie obsypuje się.
Po raz drugi powracamy do marki Makeup Revolution. Tym razem paletka All About Brozne, która zawiera jeden rozświetlacz i dwa bronzery rozswietlające. Lubią się obsypywać i pylą, jednak są piękne. Mają bardzo dobą pigmentacje. Nie będą nadawać się przez to cery bardzo jasnej. Koszt paletki to granice około 30 złotych(a zawarte w niej bronzery są ekstra!), ja posiadam już kilka paletek od MUR. Rozświetlacz jest żółciutki i daje piękną taflę na skórze. Jest bardzo intensywny- nie nada się niestety na czoło. Dość ciężko go rozblendować, jeśli weźmie się za dużo. Łatwo przesadzić. Jednak na większe wyjścia i w sztucznym oświetleniu wygląda niesamowicie.
Znałyście, któryś z tych rozświetlaczy wczesniej? :)
Zapraszam na Instagrama :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz